Archiwum 12 stycznia 2004


sty 12 2004 I oto Ja :P:P
Komentarze: 0

No i czym sobie zaslużyłam byc niekofana??? EEee tam no cóż poza tym że mam mnóstwo wad i odrobinke zalet ludzie znajdują wemnie pozytywne cechy i chętnie biorą mnie na swego przyjaciela, potrafie doradzic ale nie potrafie zrozumieć, impulsywna, agresywna, żądna przygod, niestała, nie mogąca znaleźc sobie stałego miejsca-przystani. Ciągle szukam sensu w życiu, wymarzonego miejsca, spokoju, sprawiedliwosci i prawdy bo sama to wyznaje to dla mnie dwie swiętości. Kocham wszystko co kojarzy mi sie z ciemnościa i mrokiem, tajmniczością i nieznanym, dlatego tez uwielbiam rocka, gotyk jako muzyke,kocham horrory, basnie i fantasy zarówno filmy jak i powieści, choć jak już mam coś przeczytac to wole dramaty zwłaszcza Szekspira. Kocham pisac wiersze i sentencje, analizować zachowania ludzi i tworzyć ich indywidualne portrety osobowości... to moje pasje to moje życie... kiedys było stabilne, jedna minuta i juz grząski grunt...

niewierna : :
sty 12 2004 Moja Wielka Niespełniona miłość co Dręczy...
Komentarze: 3

No tak nadszedł dzień rozpamietywania przeszłości, rozdrapywania niezabliźnionych jeszcze ran wciąż sączacej sie krwi... to być może zbyt drastyczny obraz tego co mnie spotkało, ale w sumie dość dramatycznie odbiram tą całą sytuacje... a było to 4 miesiące temu, upalny jasny słoneczny dzien, po niebie płyneły białe obłoki. Nic tylko życ i nie umierać, swieże powietrze, drzewa i las, pomimo dobrej zabawy i błogiego odstoju od codziennosci, czułam sie dziwnie, było mi nudno pomimo tylu zajec i ciekawych rozmów. Nic nie zapowiadało, że poznam kogoś kto odmieni moje życie tak szybko wprowadzając je w wir dziwnych zdarzeń chyląc ku "ciemności" (złu ogolnemu). Siedziałam, przysłuchiwałam sie, ale myślami byłam gdzie indziej wyobrażałam sobie, że jestem tu z moim ukochanym, ktory jak wariat opuścił mnie latem wybierając coś co mogł mieć na miejscu o wiele dalej od domu, zostawiając mnie samą... coż jednak po nim w sercu nie została żadna rana widocznie nie był mi pisany albo go nie kochałam to jedyne logiczne wytłumaczenie. Wracając do dręczącej me serce kwestii, z myśli oderwał mnie jego widok, uniosłam oczy do gory i nagle zobaczyłam niezwykle przystojnego młodego mężczyzne, wysokiego o romantycznym spojrzeniu a duszy przepełnionej gniewiem, prawdziwy buntownik, szalony, kreatywny, tworczy i o niezwykłej urodzie i magnetyzmie. Wtedy nie byłam jeszcze w nim zakochana uważałam to za zauroczenie, zaimponował mi swym niebanalnym wygladem, sprawiał wrażenie odważnego i otwartego poszukiwacza przygód-prawdziwy skarb... jednak wycofałam sie wtedy z marzen bo wydawał mi sie taki nieosiągalny nie znałam nawet jego imienia, ani nawet tez wieku choć to juz kwestia spływająca na drugi plan. Spotkałam go tam dwokrotnie. Moje serce wtedy mocniej biło, ale gdy wrociłam w realia szarej rzeczywistości zapomniałam, zauroczenie mineło pomyslałam w końcu nie był mi pisany był niczym jakiś aktor do ktorego wzdychają wszystkie małolaty. Jednak los chciał inaczej doprowadzil do tego że spotkalam go raz jeszcze i się w nim zakochałam do szaleństwa...
Nie wierzyłam nigdy w miłość ale to co poczulam odmienilo mój światopogląd raz na zawsze z zimnej wyrachowanej realistki i materialistki stałam sie romantyczką bujającą w oblokach- taka przemiana przez zwykłego chlopaka, sama nie mogłam uwierzyc w swoją metamorfoze a jednak się stało, na przekor memu rozumowi, wypelniło sie serce nowym uczuciem nieznanym mi dotąd, to co kiedys czułam do innych to tylko zauroczenie jadnak jego kochałam, a może nadal kocham... Spotkać go raz bylo by nie grzechem a dobrym uczynnkiem ale od tamtej pory spotykałam go codziennie chcąc czy niechcąc zachaczając po drodze o rożne przygody z nim zwiazane o ktorych chyba nie przełamie sie pisząc wole zachować w pamięci chwilę od jego ujrzenia do momentu naszej pierwszej rozmowy, póżniej bylo gorzej niż źle... Nigdy nie odważyłabym sie na pierwszy krok w kierunku jego, gdyby nie jego oczy... jego wzrok zamną przepelniony tęsknotą wołający jakby mnie ze czeka na mnie że też coś do mnie czuje, caly czas wodzil tym wzrokiem zamną zachęcając mnie już prawie on odważyl by sie zrobić ten krok ale pewnie po czasie, moja niecierpliwosc chęc posiadania czegoś od reki od razu dała górę nad zdrowym rozsądkiem. Niestety i stalo sie jego pożniejsze zachowanie mnie przeraziło i przysporzylo klopotów, najadlam sie strachu, wstydu, wylałam morze łez i zjadlam tone czekolady dzięki bogu nie doznalam uszczerbku na figurze. Ja zakochałam sie w nim od pierwszego wejrzenia, a czy on wogole mnie kocha? A jesli tak bo jego wzrok dał mi to do zrozumienia tak silnie zadzialal na moje serce i umysl to zakochal sie wemnie w tym nie odpowiednim dla nas momencie, czy on teraz cierpi tak jak ja? Nie wiem i chyba nigdy sie nie dowiem, on jest nieprzewidywalny i tajemniczy, a ja to otwarta księga. Ja Ogień, On Woda... Zupelenie pod wieloma względami nie pasujemy do siebie, jednak jesli naprawde oboje kochalibyśmy sie to o naszą miłośc musielibyśmy ostro walczyc i stawic czola wielu przeciwnościom losu ale życie w XXI wieku jest inne tu sie lapie okazje ciepłe miejsca nie ma czasu na smiałe wyznania uczuc nie ma miejsca na subtelnosci i romantyzm nie ma miejsca na walke o sluszną sprawe, bo tym swiatem rządzi materia nie ulotnośc ducha. Serce mi mówi ze on odwajemnia na swój sposob moje uczucia ale nie może sie sam z tym pogodzic, może sie łudze ale staram sie o nim zapomniec jak moge moje serce bardzo mnie boli choc z dnia na dzie przestaje o nim myslec, to juz nie to co kiedys... nastała pustka...

niewierna : :